Forum AIKIDO CHOJNICE Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Do poczytania i przemyślenia !!!

 
Odpowiedz do tematu    Forum AIKIDO CHOJNICE Strona Główna » Godne polecenia Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Do poczytania i przemyślenia !!!
Autor Wiadomość
voivod
Lord Of The Rings



Dołączył: 16 Sie 2006
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: MORDOR

Post Do poczytania i przemyślenia !!!
.
Linki do polskich tlumaczeń...:

Stanley Pranin - "Potencjał Aikido"
[link widoczny dla zalogowanych]

George Ledyard - "Rozwój technik aikido od podstawowych do zaawansowanych"
[link widoczny dla zalogowanych]

David Lynch - "Przypadek niechętnego uke"
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Nie 1:20, 27 Sie 2006 Zobacz profil autora
voivod
Lord Of The Rings



Dołączył: 16 Sie 2006
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: MORDOR

Post
A oto i nowe tlumaczenie: [link widoczny dla zalogowanych]

Niestety, pelna wersja tegoż dostępna jest tylko dla subskrybentów Aikido Journal, ale Stanley Pranin wyrazil zgodę na opublikowanie tlumaczenia na naszym forum.
Oto więc pelna wersja wywiadu:


Wywiad z Seiichi Sugano
Przeprowadzony przez Fuyuo Nanaura
Tłumaczenie (dedykuję Maćkowi): Maciej TJ Gostomski

Urodzony w 1939r. W Otaru, Hokkaido, Seiichi Sugano wstąpił w szeregi Aikikai w 1951r., rok później zostając uchi-deshi. Przeprowadził się do Australii w 1965r., aby nauczać aikido i był jednym z pionierów rozpowszechniających tę sztukę poza granicami (Australii), podróżując do Nowej Zelandii, Belgii i innych krajów europejskich.
Obecnie 8 dan, shihan Sugano naucza wraz z Yoshimitsu Yamada w Aikikai Nowy York.

__________________________________________________________________________

AikidoJournal: Sensei Sugano, jak zacząłeś przygodę z aikido?

Zanim odkryłem aikido, ćwiczyłem judo. Interesowało mnie budo i przypadkiem zobaczyłem pewien artykuł w jakimś magazynie. Miałem wtedy około 18 lat, więc zamiast iść na studia, wstąpiłem do dojo. Około roku później przyjęto mnie jako uchideshi.

Jakieś szczególne wspomnienia starego Wakamatsu-cho do?

Obecny Doshu (Kisshomaru Ueshiba) był jedną z pierwszych osób, które tam spotkałem. Miejsce to miało specyficzną atmosferę dojo w starym stylu - dość różną od dzisiejszych dojo. Przez większość czasu byli tam tylko O’Sensei i Doshu. Koichi Tohei był szefem instruktorów. Popołudniami uczyli nas ludzie tacy jak Sadateru Arikawa, Hiroshi Tada and Shigenobu Okumura. Kilka lat później również Saito sensei zaczął przyjeżdżać z Iwamy, aby nauczać w niedziele.

Uczestniczyleś w treningach Saito sensei?

Oczywiście. Uchideshi uczestniczyli we wszystkich treningach. Żaden z nas nigdy nawet nie pomyślał, żeby nie pojawić się na treningu. Praktycznie z samej definicji bycie uchideshi znaczyło, że gdy odbywał się trening, my ćwiczyliśmy.

Inaczej, niż obecnie, co nie?

Nie sądzę, aby w dzisiejszych czasach byli jacyś prawdziwi uchideshi ! (hehehe)

Jaki nauczyciel miał na Ciebie największy wpływ?

Dla mnie O’Sensei to był zenit. Mój trening poświęcony był w całości dążeniu do tego szczytu.

Kto jeszcze w tym czasie był w dojo?

Kazuo Chiba przyszedł około roku przede mną. Nobuyoshi Tamura i Yoshimitsu Yamada byli moimi seniorami. Mitsugi Saotome pojawił się w rok po mnie, (a także) Yutaka Kurita, który obecnie jest w Meksyku, oraz Yasuo Kobayashi. Katsuaki Asai mieszkał naprzeciwko dojo i było jeszcze paru innych nie-uchideshi, którzy nonstop przebywali w dojo.

Czy masz jakieś szczególnie barwne wspomnienia dotyczące osób nauczających w tamtych dniach?

Mój umysł był całkowicie skupiony na aikido więc nie byłem specjalnie świadomy, jak wysoki poziom prezentowali nauczyciele wokół mnie ani jakie stosunki interpersonalne miały miejsce w dojo. Byłem zbyt zajęty po prostu próbując ćwiczyć aikido.

Ludzie, którzy obecnie sami stali się nauczycielami często wspominają nauczycieli takich, jak Koichi Tohei i Seigo Yamaguchi. Jakie byly Twoje wrażenia (odnośnie wspomnianych wcześniej)?

Yamaguchi sensei naprawdę lubił mówić. Kiedy już cię trzymał, naprawdę ciężko było mu uciec! [śmiech] Tak właściwie, gdy ja zostałem uchideshi, on już wyjechał do Birmy i wrócił dopiero rok czy dwa później. On i Tohei sensei byli jak olej i woda. Yamaguchi sensei miał bardzo silną osobowość. Trudno bylo załapać jego techniki – były one zupełnie różne od (technik) innych nauczycieli – czy też ogarnąć istotę tego, co robił. Nauczanie Tohei sensei uległo wpływom Tempukai i było łatwiejsze do naśladowania, prawdopodobnie dlatego, że program Tempukai wywodził się z yogi.

Dlaczego zdecydowałeś się na zostanie uchi-deshi?

Chciałem robić wyłącznie aikido. Nie miałem zamiaru zostawać nauczycielem ani nic w tym stylu. Po prostu chciałem ćwiczyć.

Zacząłeś aikido zaraz po ukończeniu szkoły średniej. Czy miałeś kiedykolwiek inny zawód czy zajęcie?

Nie, nie miałem. Zaraz po wstąpieniu w szeregi Aikikai moi rodzice ucięli moje kieszonkowe, więc miałem kilka zajęć na część etatu, ale poza tym robiłem tylko aikido.

Znalazłeś więc zatrudnienie w Aikikai, które kontynuujesz do dzisiaj?

Cóż, nie wiem, czy można to nazwać „zatrudnieniem” (hehehe). Byli na tyle mili, żeby mnie żywić. Często jadałem z rodziną Doshu. Myślę, że żona Doshu miała ciężką pracę próbując wyżywić wszystkich tych młodych uchideshi pętających się wtedy wokoło. Żywiła nas i dawała nam nieco kieszonkowego i ogólnie dobrze o nas dbała.

Jak wyglądało życie uchideshi?

Caly dzień spędzałem w dojo. Nic tylko trening i trening. Później zaczęli mnie wysyłać nauczać (poza Hombu). Aikido dopiero zaczynało bywać nauczane w różnych miejscach poza głównym dojo i chodziłem nauczać na uniwersytetach, w kwaterze Japońskich Sił Obronnych oraz w kilku amerykańskich bazach wojskowych wokół Tokio, gdzie dość interesująco spędzałem czas.

Wątpię, czy (wtedy) wielu ludzi w amerykańskim wojsku widziało przedtem aikido. Czy kiedykolwiek próbowali testować Twoje aikido aby zobaczyć, czy faktycznie działa?

Pewnie, cały czas. Zwykle atakowali mnie od tyłu podczas zajęć oraz zasadzali się na mnie, gdy szedłem ulicą. Ale nie było w tym żadnej złośliwej intencji. Chodzenie do tych baz wojskowych było ogromną zabawą ponieważ było to tak, jakbym nagle wszedł do USA. Ciężko było uwierzyć, że wciąż jesteśmy w Japonii. Yoshimitsu Yamada i ja często tam chodziliśmy.

Jakie treningi prowadziliście tam?

W sumie zupełnie podobne do tego, co robię obecnie.

Naprawdę? A ja słyszałem, że czasami bywało ostro i dziko.

Tak naprawdę niewiele szczegółów pamiętam [śmiech]. Niektórzy ludzie lubują się w rozpamiętywaniu przeszłości i opowiadaniu jak to ciężko ćwiczyliśmy wówczas, ale mnie osobiście specjalnie nie interesuje przeszłość. Czuję, że wielu studentów poza Japonią ćwiczy obecnie równie ciężko z podobnym, jak nie większym entuzjazmem i pilnością. Ale z drugiej strony – ja sam mieszkam za granicą, więc tak naprawdę nie wiem, jak obecnie wyglądają sprawy w Japonii.

Patrząc na obecnie aktywnych nauczycieli aikido, daje się zauważyć znaczące różnice pomiędzy tymi, którzy byli uchideshi pod opieką Założyciela, a tymi, którzy przyszli później, kiedy (Morihei Ueshiba) już odszedł.

Zgadzam się. Kiedy obecnie jadę do Japonii, czuję się jakbym przebywał pomiędzy kompletnie odmienioną rasą ludzi, których sposób myślenia wydaje się całkowicie różny (od mojego). Albo może to ja się aż tak zmieniłem...

Co jest aż tak różne?

Wielu z tych ćwiczących aikido w dawnych czasach zrezygnowalo z wyższego wykształcenia poświęcając się zgłębianiu aikido. Obecnie wielu nauczycieli wpierw kończy college, a dopiero później wstępuje do dojo prawie jakby rozpoczynając zawodową karierę. Odczucie jest kompletnie inne. Są również, oczywiście, różnice pokoleniowe, więc nieuniknione jest, że teraźniejszość różni się od przeszłości. Obecnie jest mnóstwo różnych grup aikido i wiele różnych sposobów myślenia o aikido, ale w tamtych czasach aikido równało się O’Sensei. To jedna z różnic pomiędzy wtedy, a teraz. Ci, którzy wyjechali nauczać za granicę, pojechali z zamiarem nauczania aikido O’Sensei. Nawet teraz poza Japonią wciąż jeszcze można odczuć, że aikido i Morihei Ueshiba to jedno i to samo, chociaż prawdopodobnie nieuniknione jest, że i to odczucie stopniowo zaniknie.

Często słyszałem, że wielu uchideshi wypracowało swoje własne, unikalne metody treningowe; Mitsunari Kanai, na przykład, zwykł był w tajemnicy ćwiczyć uderzanie i kopanie makiwary (pokryty trawą lub obwiązany liną przyrząd używany w treningu karate).

Tak, akurat jedna stała sobie za dojo.

A co z szukaniem okazji do sprawdzenia swoich umiejętności “na mieście”?

Słyszy się czasem takie historie, ale mają one tendencje do zmieniania się wraz z każdym kolejnym opowiadaniem, nieprawdaż? Jak w tej dziecięcej zabawie, gdy szepczemy komuś do ucha zdanie, które następnie wyszeptane jest kolejnej osobie i gdy słyszy je 10-ta osoba, zdanie dokumentnie różni się od oryginalnego. Są w różnych książkach i magazynach opowiadania o O’Sensei, w które raczej ciężko uwierzyć.

Czy również wypracowałeś swoje metody treningowe?

Nie, po prostu regularny trening, chociaż przez długi czas ćwiczyłem również strzelanie do celu. Był taki karabinek, którego dość często używałem w pobliżu parku Korakuen.

Czy zacząłeś strzelanie przed aikido?

Mniej więcej w tym samym czasie. Przez długi czas ćwiczyłem strzelanie z pistoletu w amerykańskiej bazie wojskowej w Tachikawa. Strzelanie do celu w Japonii ograniczone jest do strzelb i zwykli ludzie nie mają okazji ćwiczyć z pistoletami. To było bardzo dobre doświadczenie. Jeden z moich uczniów aikido był instruktorem strzelectwa, więc przyjeżdżałem do Tachikawa nieco wcześniej, aby mieć sposobność poćwiczyć z pistoletem zanim rozpoczynał się trening aikido.

Wydaje się, że byłeś dość wcześnie oddelegowany do nauczania aikido poza Hombu Dojo?

Tak, ludzie byli wysyłani w stopniowo wzrastającej liczbie od okolo 1957 roku. Nikt tak naprawdę nie nauczał zawodowo w tych czasach, więc było dość wiele sposobności do nauczania w różnych miejscach. Były Japońskie Siły Obronne oraz kluby aikido na różnych uniwersytetach. Ja nauczałem przez długi czas na Uniwersytecie Kokugakuin.

A jak doszło do tego, że zamieszkałeś i zacząłeś nauczać za granicą?

Opuściłem Japonię w 1965r. Jedną z motywacji było to, że byłem żonaty z nie-Japonką. Wyjechałem wpierw do Australii, a po jakimś czasie Nobuyoshi Tamura zaprosił mnie do Europy, więc pojechałem do Belgii i tam się na jakiś czas zadomowiłem. W zasadzie w Nowym Jorku też jestem teraz dlatego, że mnie ktoś zaprosił. Chyba jestem typem obieżyświata, który pojawia się w różnych miejscach. [śmiech]

Było to chyba dość wcześnie jak na zagraniczne wojaże, nieprawdaż?

Tak, tak przypuszczam. Tamura, Yamada, Chiba, Kanai i ja wyjechaliśmy mniej więcej w tym samym czasie. Nie planowaliśmy tego, po prostu tak się stało. Wszyscy mieliśmy swoje własne powody, a sprzyjające okoliczności same się pojawiły. To był czas, kiedy aikido zaczynało swoją światową ekspansję, ale nas nie zapraszano specjalnie, aby nauczać w miejscach, gdzie trafiliśmy, więc mieliśmy wszyscy różne trudności.

Jak zaczynałeś więc nauczać?

Wszystko, co można było zrobić to po prostu znaleźć jakieś miejsce na dojo, zareklamować fakt, że nauczasz i zapraszać ludzi, aby przyszli i poćwiczyli. Potem zaś trzeba było po prostu czasu. Ludzie, którzy ćwiczyli uprzednio judo i yogę oraz wszystkie inne rzeczy, przychodzili zobaczyć, czym jest aikido. Dawałem mnóstwo pokazów, czasem byłem o to proszony, innym razem z własnej inicjatywy.

Jaki miałeś wówczas stopień?

Okolo 5-go dana? Myślę, że wszyscy byliśmy wtedy w okolicach 5-go dana, oprócz Tamury, który wtedy już chyba miał 6-go dana.

Czy to prawda, że wielu Twoich uczniów miało niewiele skrupułów próbując oporować Twoim technikom?

Bylo kilku bardzo silnych – ludzie o wszystkich możliwych budowach ciała i stopniach siły. I nigdy nie można było być pewnym, jak będą się poruszali ani co dokładnie zrobią. Nie sądzę, żebym był w stanie efektywnie radzić sobie z nimi używając tylko i wyłącznie (typowego) treningu kata, jaki wszyscy ćwiczyliśmy w Japonii. Sądzę, że trening z innymi Japończykami jest dobrym sposobem na opanowanie kata (form aranżowanych), ale tylko wtedy, gdy ma się dobrego nauczyciela. Jeśli masz słabego nauczyciela, skończysz kodując sobie błędne formy.
Jedną z cech charakterystycznych treningu aikido jest to, że nie zawiera on wyłącznie tego rodzaju ćwiczeń, mimo, że taka właśnie była tradycja w japońskich sztukach walk. Sposób nauczania aikido obecnie różni się znacznie w zależności od nauczyciela i nie jest zaskakujące, że ludzie czasem czują się zagubieni, ale dzieje się tak dlatego, że aikido nie da się zamknąc w kata. Trening kata znajdywany w japońskich sztukach walk oraz ogólnie w japońskich sztukach jest środkiem przekazywania specyficznych sposobów wykonywania danych rzeczy. Nasz nowoczesny trening nie jest taki. Większy nacisk kładzie się na powtarzanie technik. To mniej więcej taki sam typ treningu jak we współczesnym sporcie, mimo, że koncepcje, na których się opierają są różne. Aikido rozprzestrzeniło się bardzo szybko ale nie sądzę, żeby ludzie zdawali sobie sprawę z tego, że jednym z ważnych powodów było zaadoptowanie metod treningowych zwykłych sportów. Powtarzanie licznych technik jest fundamentalną metodą treningową każdego sportu. A metody treningowe różnią się nieznacznie w zależności od trenera. Technicznie rzecz biorąc każdy nauczyciel ma nieco różne podejście. To jest prawdziwe również w przypadku aikido. Różni nauczyciele nauczają tej samej techniki w różny sposób.
Uważam, że aikido tak właśnie urosło. Sądzę, że dokonanie przez O’Sensei metamorfozy technik z jujutsu na aikido nie było czymś, czego był on świadomy, ale raczej naturalnym efektem odejścia od stworzonych w przeszłości metod treningowych nakierowanych na przekazywanie kata. Używano kata jako środka zachowywania tradycji, ale O’Sensei wyłamał się z tej metody aby dojść do tego nowoczesnego sposóbu treningu, z jakim mamy do czynienia obecnie. Jego słowne wyjaśnienia pozostają oczywiście nadal bardzo japońskie, dlatego, jak sądzę, wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy jak nowoczesne było jego podejście. Stare sposoby wyrażania rzeczy – slowa takie jak „ki” i „kokyu” na przykład – mogą brzmieć bardzo tajemniczo dla niejapończyków. Ale, ujmując rzecz w jak najprostszych zwrotach, trening aikido jest procesem, w trakcie którego uczymy się jak umiejętnie używać swoich ciał, jak pracować z czasem i przestrzenią. Surowy trening i ciągłe precyzyjne wykonywanie technik jest najlepszym sposobem na rozwój.

Ale fakt, że różni nauczyciele stworzyli swoje własne, osobiste wersje technik jest prawdziwym problemem dla ludzi próbujących uczyć się aikido. Na przykład nawet w Hombu Dojo nauczysz się czegoś od Doshu, a kiedy idziesz na kolejny trening, inny nauczyciel może ci powiedzieć, że to błąd. Takie rzeczy utrudniają studiującym aikido zrozumienie, co powinni robić.

Wlaściwie jest tak dlatego, że aikido nie daje się ściśle zdefiniować w sensie technicznym, a wielu ludzi wciąż uparcie trzyma się określonych kata. Ten brak definicji spowodował, że ludzie próbują niejako ograniczać aikido twierdząc, że coś musi być zrobione tak lub tak, ale myślę, że to tylko jeszcze bardziej mąci (zrozumienie) w czym rzecz. Ten aspekt aikido jest chyba trudniejszy do zrozumienia dla ludzi spoza Japonii, co tym bardziej ważnym czyni nauczanie w jakoś usystematyzowany, bardziej jednolity sposób. Niestety, aikido jest szczególnie podatne na silne personalne smaczki, więc osiągnięcie stardaryzacji jest trudne.

W Japonii zadawanie pytań jest (dla studenta) dość trudne, szczególnie wypytywanie starszych nauczycieli, a nawet, jeśli uda im się już przełamać opory, często nie uzyskują pełniejszej odpowiedzi.

Takie zjawisko, oczywiście, może być dla uczącego się deprymujące. Nowojorskie dojo jest dość swobodne w tym aspekcie, nawet jeśli porównamy je z innymi dojo w USA, ale są oczywiście miejsca, gdzie, w zależności od osobowości nauczyciela, studenci muszą postępować według pewnych zasad i reguł. Głównym czynnikiem tej różnorodności styli jest fakt, że O’Sensei zachęcał ludzi do kultywowania własnej indywidualności. Saito sensei ćwiczy w stylu bardzo kata-podobnym, wciąż podkreślając, że O’Sensei robił to w taki czy inny sposób. Takie podejście jest raczej wyjątkiem niż regułą, choć osobiście uważam je za bardzo wartościowe. Każdy, kto ćwiczył bezpośrednio u O’Sensei przyswoił sobie coś od niego i uczynił swoim własnym; ale zaledwie kilku (jeśli w ogóle ktokolwiek) przypomina go czy też dokładnie oddaje to, co robił O’Sensei. Stanie się dokładnym odwzorowaniem swojego nauczyciela jest fenomenem znacznie częstszym w obecnych czasach. Ale, z tego co wiem, nigdy nie zdarzyło się to nikomu, kto uczył się od O’Sensei. Każdy wziął od niego coś ważnego lub szczególnie istotnego i uczynił swoim własnym, ale żaden z nas nie ma jego postawy, ani żaden z nas nie ćwiczy tak, jak on. Zamiast tego wszyscy rozwinęliśmy swoje własne osobowości. To nie był zamierzony rezultat. Po prostu aikido to był O’Sensei, a O’Sensei to było aikido i nie można było tego przeskoczyć, więc jedynym sposobem ćwiczenia było pozostanie sobą, praca nad aikido ze swojej perspektywy. To był niejako naturalny rezultat nauczania, jakie otrzymaliśmy; to było to, z czym zostaliśmy po pobieraniu nauki u O’Sensei.
Tworząc aikido O’Sensei wyłamał się ze z góry określonych form (kata). Jego techniki były za każdym razem inne, podobnie jak i jego sposób nauczania. W rezultacie każdy, kto ćwiczył u O’Sensei rozwinął swój własny, indywidualny styl aikido. Gdy ćwiczysz w stylu kata-podobnym, po 10 latach wciąż robisz to samo, tę samą formę i nie będzie w tym żadnego rozwoju ani wzrostu. W takim scenariuszu przekaz staje się priorytetem, nie pozostawiając miejsca na osobisty rozwój. W wyniku popularyzacji aikido pojawiły się w ostatnich latach różne rodzaje jujutsu, o których nigdy przedtem nie słyszeliśmy. Są dosłownie setki takich styli jujutsu, więc całkiem naturalnym jest, że wiele z nich technicznie przypomina aikido. Ale to, czy się rozwijają czy nie zależy ostatecznie od tego, czy zerwały z tradycją wyłącznie przekazu kata. Style oparte na kata nie angażują się w proces rozwoju. Techniki, które przypominają aikido można znaleźć w książkach o europejskich zapasach pochodzących z XIV czy XV wieku. Są one niemal identyczne, więc nie można twierdzić, że takie istniały tylko w Japonii.

Nigdy nie słyszałem innych nauczycieli aikido twierdzących, że odrzucenie kata było tak ważnym czynnikiem.

Prawdopodobnie po prostu nie myśleli o tym świadomie.

Proszę nam więcej opowiedzieć o swoich poglądach na trening. Wydaje się, że niemal wszystkie konkurencyjne sztuki i sporty walki – boks, karate, sumo i judo na przykład – takie metody treningowe jak shiai (zawody), randori (trening w stylu wolnym) czy sparring stanowią niewielką część programu szkolenia. W sumo, na przykład, zamiast ciągłych sparringów, większość treningu polega na ćwiczeniu podstawowych elementów używanych w walkach. Każdy z nich ma bardzo jasny cel i wartość. Dlaczego aikido, które podobno wywodzi się z wojennej tradycji, nie używa takich podstawowych metod treningowych? Od początku do końca trening aikido polega prawie wyłącznie na ćwiczeniu technik. Jakie jest znaczenie tegoż? Jak powinniśmy to interpretować?

Główną różnicą jest to, że inne (dyscypliny) budo traktują zawody jako integralną część swojego treningu, aikido zaś nie. Współzawodnictwo jest po prostu kolejnym typem treningu, bo jeśli masz zawody, to naturalnie dostosowujesz do niego metody treningowe. Aikido nie ma zawodów, więc w konsekwencji nie zawiera ono takich metod. W większości sportów powtarzanie poszczególnych technik powiązane jest zwykle z przygotowaniem do zawodów. Karate, judo i niemal każde inne budo zawierają współzawodnictwo, więc naturalnie zawierają trening do tego celu przystosowany. W przypadku aikido jednakże zawody nie są celem, więc nie zawracamy sobie głowy czy dane techniki działają czy nie albo kto jest silniejszy czy słabszy. Od tego trzeba zacząć – my nie używamy takich standardów. Aikido nie daje się wpasować w żadne ramy, które pozwoliłyby je porównywać w tej płaszczyźnie z innymi budo.

Fakt, że aikido to budo, a jednocześnie brak standardów porównawczych utrudnia bardzo przyjęcie sobie jakichś konkretnych celów treningowych.

Przypuszczam, że to, co ja chcę osiągnąć zawiera się w treningu samym w sobie – przez co rozumiem po prostu rzetelny codzienny trening – to jest ten cel, jeśli już chcesz go jakoś nazwać. Można nawet iść dalej i powiedzieć, że aikido to „droga treningu” – nie tyle jako środek nauczania technik, co ascetyczna dyscyplina. Sam O’Sensei powiedzial, że wszystko z aikido zawiera się w misogi (ascetyczno-medytacyjne praktyki oczyszczające ciało i ducha). Niezrozumienie tej zasadniczej cechy aikido i zabieranie się za porównania z innymi sztukami budo używając zwykłej, technicznej miary nieuchronnie czyni aikido trudniejszym do zrozumienia. Myśląc nieskomplikowanie o szczegółach technik, bycia silniejszym czy słabszym jest podejściem bliskim współzawodnictwu i prowadzi do widzenia aikido w świetle różnorakich porównań.

Ponieważ nowoczesne aikido nie jest dokładnie zdefiniowane i nie zawiera zawodów, bardzo trudno jest znaleźć jakiś cel w czyimś treningu. W rezultacie ogromna liczba ludzi zastanawia się, po co właściwie ćwiczą i jakie powinny być ich cele. Wielu chciałoby wiedzieć na przykład, co i jak ćwiczył konkretny sensei, by stać się tak mocny. Obecnie nie ma okazji, by w Hombu Dojo Aikikai nauczyć się aikijo czy aikiken (sztuki wladania kijem i mieczem). Ale przypuszczam, że i Ty jak i inni z Twojej generacji uczyli się takich rzeczy jak ichi no tachi, ni no tachi oraz san no tachi podobnie jak i jo sabaki?

Nie jestem do końca pewien, czy potrafię wyjaśnić tę sytuację. O’Sensei nie nauczał tych rzeczy. Tak, używał miecza i jo, ale tylko, jak sądzę, jako sposób wyrażania swojego aikido. O’Sensei używał tychże podczas demonstracji oraz specjalnych sesji treningowych, ale nigdy, z tego co wiem, formalnie ich nie nauczal. Byłem z O’Sensei i ćwiczylem u niego długi czas. Bywałem uke dla niego, kiedy używał broni podczas pokazów, więc osobiście jestem obeznany z ich użyciem. Ale z perspektywy Hombu jedynym powodem ćwiczenia z bronią jest fakt, że program szkolenia aikido zawiera techniki rozbrajania. Więc gdy twierdzisz, że broń nie jest nauczana w Hombu Dojo, myślę, że poprawniej będzie powiedzieć, że O’Sensei nie nauczał technik z bronią. W języku japońskim mamy powiedzenie: „Jeśli chcesz mochi (ciastka ryżowe), idź do sklepu z mochi”. Jeśli chcesz ćwiczyć miecz, idź na kendo; jeśli chcesz ćwiczyć dobywanie miecza, idź na iaido; jak jesteś zainteresowany jo, ćwicz jodo. Tamte sztuki specjalizują się w powyższych i uważam, że aikido nie musi ich zawierać.
Różni nauczyciele aikido nauczają obecnie wielu różnych rzeczy, ale to, czego nauczają pochodzi od ich indywidualnych doświadczeń. Byłoby zapewne inaczej, gdyby O’Sensei uważał broń za wystarczająco ważną, aby zostawić do przekazywania jakieś specyficzne kata – ale tego nie zrobił. Gdyby O’Sensei sądził, że ćwiczenia z bronią są integralnym składnikiem treningu aikido, zostawiłby nam dokładnie zdefiniowane formy. Nie sądzę, żeby tak uważał i dlatego nie uczył nas takich form. Niektórzy twierdzą, że techniki aikido wywodzą się z ruchów miecza, ale myślę, że tak naprawdę trudno jest powiedzieć czy tak czy nie; w wielu aspektach jest to jedna ze słynnych zagadek typu „kura czy jajko”. Techniki aikido zostały rozwinięte w kontekście społeczeństwa wojowników, w którym broń odgrywała ciągłą rolę w życiu codziennym. Z drugiej strony niektóre judopodobne wersje koshinage byłyby dość trudne do wykonania z parą mieczy u boku.

Czy znasz jakieś szczególnie warte zapamiętania anegdoty o O’Sensei?

Powinienem chyba, ale naprawdę trudno mi sobie przypomnieć. Kiedyś często czytałem mu na głos, zanim poszedł spać. Lubił powieści historyczne. Kiedy tylko zdarzała się scena walki, zwykł był powiadać: „Potrafię to zrobić” albo „Zrobiłbym to lepiej”. [śmiech] Niestety, nie zapamiętałem konkretnych tytułów.

Czy O’Sensei mówił rzeczy, które były trudne do zrozumienia?

Trudno mi było go zrozumieć, gdy używał idei i doktryn Omoto do wyjaśniania aikido ponieważ były one bardzo mętne. Ktoś z głębszą wiedzą nt. Shinto prawdopodobnie więcej zrozumiałby, niż ja. (O’Sensei) mówił po japońsku, rzecz jasna, więc rozumiałem słowa, ale sposób wyrażania rzeczy był trudny do pojęcia. Ciężko było śledzić jego logikę, mieć uczucie, że się faktycznie w spoisty sposób pojęło, o co mu chodziło. W ten sam sposób dzieci mają czasem trudności w zrozumieniu, co mówią rodzice, nawet, jeśli łapią ogólny sens wypowiedzi. O’Sensei był także niejako z innej epoki, więc i komunikował się nieco inaczej.

Często słyszałem, że [O’Sensei] szybko tracił panowanie nad sobą. Ciekawym, co powodowało taki jego gniew?

Na mnie nie gniewał się zbyt często. Dawał się wyprowadzać z równowagi, gdy jego uczniowie nie uważali, co, jak sądzę, było prawdopodobnie typowe dla nauczycieli tzw. starej szkoły. Tradycyjni japońscy nauczyciele nie mówili wprost swoim studentom (a szczególnie uchideshi), co dokładnie robić. Zamiast tego oczekiwali, że [studenci] sami wypracują pewną świadomość swojego otoczenia i będą w stanie intuicyjnie wyczuwać, czego potrzebuje nauczyciel, co ma zamiar zrobić albo co trzeba zrobić w danej sytuacji. O’Sensei miał bardzo wybuchowy charakter, więc nie jest zaskakujące, że denerwował się na ludzi, kiedy nie zwracali uwagi na te aspekty. Myślę, że gdyby O’Sensei nie był artystą sztuk walk, zapewne zostałby przywódcą religijnym jakiegoś typu. Taki właśnie miał charakter. To, że aikido jest jakie jest stało się dzięki jego głębokiej wierze. Nie dziwne więc, że jeśli już kogoś odwiedzał, to z reguły były to różne grupy religijne. Czasem z nim chodziłem w takie miejsca. Zwykle, oczywiście, mówił o aikido, ale niekoniecznie o aikido w sensie budo. Czasem myślę, że on bardziej niż budo lubił odwiedzać takie miejsca. [śmiech]

Jakie były Twoje wrażenia, gdy spotkałeś O’Sensei po raz pierwszy?

Uderzyła mnie jego religijność. Wiesz, biała broda, sposób, w jaki spoglądał, zawsze tradycyjne japońskie stroje etc. [śmiech]

Jak różne były pokazy i techniki O’Sensei od tych (wykonywanych przez) innych nauczycieli?

Tak, jak powiedziałem wcześniej – O’Sensei to było aikido, więc naprawdę nie było skali porównawczej. To było tak, jakby O’Sensei robił aikido, podczas, gdy każdy inny co innego. Pewnie, że są różnice w treningu dzisiejszym, a tym w dawnych czasach albo może w sposobie, w jaki aikido było i jest odbierane. W tamtych dniach jeśli mówiłeś o aikido, mówileś o O’Sensei. Był tylko on jeden. Obecnie mamy mnóstwo rodzajów organizacji i wielu wybitnych nauczycieli, więc mamy porównanie, ale takie coś nigdy nie miało miejsca w czasach O’Sensei.

Sensei Sugano, bardzo dziękuję za Twój czas i spostrzeżenia.

(wywiad przeprowadził 13-go listopada 1996 w Aikikai Nowy Jork dziennikarz Aiki News Fuyuo Nanaura)


Post został pochwalony 0 razy
Śro 20:42, 29 Lis 2006 Zobacz profil autora
voivod
Lord Of The Rings



Dołączył: 16 Sie 2006
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: MORDOR

Post
Link do wszystkich polskich tlumaczeń na Aikido Journal...:

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Czw 21:03, 24 Maj 2007 Zobacz profil autora
voivod
Lord Of The Rings



Dołączył: 16 Sie 2006
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: MORDOR

Post
"Chcę, żeby uczniowie dawali z siebie wszystko. To jest ważne. Kiedy partner mnie atakuje, chcę, żeby robił to z przekonaniem, że może mnie powalić od jednego ciosu. Jeśli nie potrafimy zrobić techniki kiedy łapie nas niewielkiej siły amator, to nie jest to żadne budo. Studenci często powtarzają ruchy nauczyciela małpując je. Ja też kiedyś taki byłem, tymczasem aikido nie jest czymś, co da się zrozumieć od razu, na początku. Mówię z własnych doświadczeń, 20 lat spędzone u boku O-sensei , dokładne śledzenie , jak on pracował kolanami, nadgarstkami, biodrami, morderczy trening, to wszystko było początkiem tego, czym dziś jestem. Na początku nie da się osiągnąć realnego charakteru techniki powtarzając tylko formy bez wkładania w nie siły.... to działa tylko na umówionych treningach. Właśnie przez przykładanie nadmiernej siły na początku, później odkrywa się powoli, że to jest niepotrzebne. Ale nie wolno ćwiczyć bezmyślnie, trzeba się starać świadomie pracować każdą komórką ciała, z pełną koncentracją, żeby dotrzeć do sedna.

Pamiętajmy jednak, że kto opiera się jedynie na sile fizycznej, a brak mu siły duchowej, wcale nie jest naprawdę silny. Ja też kiedyś, zanim nie poćwiczyłem z żołnierzami amerykańskimi na Hokkaido, uważałem, że trening, na którym nie odnosi się kontuzji to żaden trening... A dziś wiem, że byłem wtedy tylko osiłkiem... Solidne ćwiczenie na treningach aikido jest środkiem.... celu upatruję gdzie indziej. Moim zdaniem ćwiczymy aikido po to, by cieszyć się naszym życiem.

Często wspominam o zasadzie trzech "wa": pierwsza to dialog z drugim człowiekiem (taiwa), druga harmonia z naturą (chowa) i jeszcze "wa" jako ludzki krąg. Te trzy zasady są w aikido i są prawdziwym celem, dla którego chodzimy na treningi. I dlatego stojąc wśród moich licznych uczniów mogę szczerze powiedzieć, że jestem szczęśliwym człowiekiem."

Autorem wypowiedzi jest sensei Hiroshi Isoyama.

całość na:
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Pią 13:23, 14 Lis 2008 Zobacz profil autora
voivod
Lord Of The Rings



Dołączył: 16 Sie 2006
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: MORDOR

Post
Simple SelfDefense
by Captain Chris

Our society has turned into a culture where everyone wants everything right away no matter what, and yesterday isn’t soon enough. Good things take time, but something like self defense training you do need right away.

Real martial arts training can’t be rushed. Despite what instructors who work for black belt mills and McDojos say, it takes years to learn a martial art. It could take up to five years for a student to earn their black belt from a legitimate martial arts school, but you might not have that long. You aren’t going to live at the school until you’re ready for a street fight and thieves, rapists, and murders aren’t going to wait around until you know how to fight back. While martial arts training can take years to learn, the fundamentals of self defense don’t take very long at all - allowing you to have time to train in whatever style you enjoy.

One of the dirty little secrets of the martial arts industry is that most people who learn martial arts aren’t learning self defense. How can this be true? After all, most schools list self defense as one of the many things you will learn. Well, you’re being lied to or at the very least being misled. Most people who take martial arts like karate, Tae Kwon Do, and Brazilian Jiu Jitsu are actually just learning a combat sport. Because those styles and others are considered sports, safety precautions have been built in so that nobody gets seriously hurt or killed while they’re competing and training. Now these sports are a lot of fun and are great for combat conditioning, but they don’t replace basic self defense training.

A street fight is a raw primal battle where fighters act more like animals than well trained or refined men and women. You have to know how to bite, head butt, and eye gouge an opponent in a fight, and you don’t have time for complex techniques. There is even a right way and a wrong way to punch someone, and most people have no idea that the edge of hand does even more damage. When you’re reacting to the stress of battle you won’t be thinking straight so you need to use simple self defense techniques to survive. Most martial arts styles are too complex to use in an actual fight so even trained martial arts instructors will often go back to the basics in a real fight.

You shouldn’t stop training in your favorite martial arts style, but you do need to start learning self defense techniques that will work in the worst conditions. A fight is all about hurting someone badly enough so they aren’t about to hurt you, and you don’t have time to waste. Your black belt might be years away, but that doesn’t mean you can’t learn what you need to survive now. Real self defense training is about making the most out of your basic actions, and maximizing damage, and it should be simple enough for anyone to do...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez voivod dnia Pon 23:35, 29 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Pon 21:31, 29 Mar 2010 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum AIKIDO CHOJNICE Strona Główna » Godne polecenia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin